Ostatnie pożegnanie Jurka Kowalskiego
info_foto
ango | 2015-11-13 15:21:49

Dziś na Cmentarzu Podgórskim, położonym w Podgórzu u stóp Kopca Krakusa, pożegnaliśmy wiceprezesa MZPN - Jerzego Kowalskiego.

W ostatniej drodze towarzyszyło Mu kilkaset osób - oprócz Rodziny, bliskich i znajomych, przedstawiciele klubów sportowych, związków piłkarskich z PZPN na czele, miast (m.in. Nieciecza, Wolbrom, Zawiercie), a także działacze, piłkarze, dziennikarze, młodzież Szkoły Sportowej Piłki Nożnej MZPN, Akademii Sportu Progres Nowa Huta i reprezentanci Małopolski. Nie zabrakło olimpijczyków, medalistów piłkarskich mistrzostw świata i mistrzów Polski.
Przed trumną kroczyły delegacje niosące 16 sztandarów.

Poniżej laudacja prezesa Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, red. Ryszarda Niemca, wygłoszona na Cmentarzu Podgórskim.

Nad grobem Jurka Kowalskiego
Opuścił nas na zawsze świętej pamięci Jurek Kowalski, zostawiając pogrążoną w smutku Rodzinę: Żonę, Córkę, Wnuka, Zięcia, a także niezliczone grono przyjaciół w Krakowie, Małopolsce, w całym kraju. Żył intensywnie, zaangażowany bez reszty w pracy, nie licząc godzin ani dni, pochłonięty całym sobą problematyką, za którą odpowiadał w MZPN, niejednokrotnie spiesząc z bezinteresowną pomocą każdemu, kto go o pomoc poprosił.
Nosił w sobie nieprzebrane zasoby empatii, międzyludzkiej solidarności, potrafił kojąco wpływać na rozedrgane ambicjami
środowisko piłkarskie. O takim człowieku zwykło się mówić, że można go do rany przyłożyć... I przykładaliśmy Go do wielu ran: konfliktów między klubami, działaczami rozmaitych struktur, instancjami związkowymi... Trudno zliczyć, ile animozji wygasił, ilu zwaśnionych pogodził, ilu napięciom zapobiegł...
Płacił za wszystko własnym zdrowiem, nadwerężał rodzinne obowiązki... Jego inwencja, energia i inżynierska precyzja odcisnęły się na wszystkich bez mała obszarach działalności związkowej: organizacyjnych, sportowo-szkoleniowych, finansowych. Ostatnio przy Jego przeogromnym wkładzie MZPN dorobił się przestronnej siedziby, godnej naszej pozycji na piłkarskiej mapie Polski. On zaplanował zakup lokalu, wynegocjował transakcję, zaprojektował wnętrza, stanął na czele zespołu, który dokonał przenosin...
Kochał piłkę zachłanną miłością, do jakiej zdolnym się bywa zwykle w wieku juniorskim. Dlatego każdy mecz reprezentacyjnych drużyn Małopolski juniorów, seniorów, oldbojów, u siebie czy na wyjazdach, był dla Niego wezwaniem do obowiązku. Towarzyszył naszym nastolatkom we Włoszech, Danii, Francji, Litwie, Czechach i na Słowacji, był z młodzieżówką w Korei Płd.
Będąc wychowankiem Garbarni, do której przylgnął od małego jak wszyscy chłopcy z kamienicy przy ul. Limanowskiego na
krakowskim Podgórzu, towarzyszył jej losom w wieku dojrzałym. Był jednym z autorów procesu odbudowy macierzystego klubu, pracował dla niego jako kierownik I drużyny, oddając serce zespołowi z Ludwinowa, zawsze gotowy do pokrajania się za nią.
Obejmując odpowiedzialne funkcje w KOZPN i MZPN potrafił wznosić się na wyżyny obiektywizmu, aby nie dawać powodu do zarzutów o stronniczość determinowaną życiorysem. Jako delegat szczebla centralnego zdobył uznanie wśród działaczy największych, polskich klubów, dał się poznać jako niezwykle utalentowany pośrednik pomiędzy gospodarzami zawodów, służbami ochrony, policji, a kibicami, z którymi - jak rzadko kto - potrafił prowadzić owocny dialog...
Wiemy, że nie ma ludzi idealnych, wyposażonych w same dobre cechy, wiemy też, że za nami - ludźmi pracujacymi na rzecz piłki - wloką się sterotypowe opinie, pełne zarzutów i wyrzutów. Autorzy tych niesprawiedliwie uogólniających sądów stracili
bezpowrotnie okazję do ich zrelatywizowania: nie poznali Jurka Kowalskiego - chodzące zaprzeczenie złej legendy działaczy
piłkarskich.
My, którzyśmy z Nim obcowali na co dzień, wiemy jaką szlachetną i prawą postacią był Jurek. Wiemy też jak wielką pustkę po Sobie zostawia. Nasza zbiorowa pamięć gwarantuje przekazanie Jego czynów i cech przyszłym pokoleniom. Rodowity Krakowianin z Podgórza swemu stołeczno-królewskiemu miastu przynosił chlubę, każdym dniem swej zawodowej i społecznej pracy, swoją postawą na boiskach. Zasłużył jak mało kto na przyznaną przez Prezydenta Krakowa odznakę Honoris Gratia, a my - Jego Przyjaciele - odwdzięczyć się możemy modlitwą, którą solennie obiecujemy. Odpoczywaj w spokoju Jurku!

Zdjęcia: Andrzej Godny (MZPN)