JAKO 4. LIGA. RAPORT. Raz goście, raz gospodarze
rk | 2022-03-26 16:17:08

W 20. kolejce JAKO 4. LIGI małopolskiej liderzy grup - Bruk-Bet Termalica II i Wieczysta - odnieśli zwycięstwa.

Grupa zachodnia
Filmowy gol Majcherczyka

Jutrzenka Giebułtów - Orzeł Ryczów 1-0 (0-0)
1-0 Majcherczyk 59
Sędziował Sławomir Radwański. Żółte kartki: M. Jeż, Kuczek, Pawlak, Balawender (Jutrzenka). Widzów 100.
JUTRZENKA: Maciejowski - Gniecki, Grodzicki, Pohorilyy, Silczuk - Pietrzyk (78 Polachow), Majcherczyk (89 Ficek), B. Jeż, Balawender, M. Jeż (90 Bzdyl) - Kuczek (46 Pawlak).
ORZEŁ: Dyrga - Kulig, Urbański (46 Kiełbus), Garzeł, Kura - Lampart (62 Gołdowski), Porębski, Para (86 Smagło), Gierek - Popiela, Mizia (75 Ciećko).

Po dwóch porażkach z rzędu Jutrzenka Giebułtów skazywana była na degradację, niemniej podopiecznym Piotra Powroźnika pierwszy raz tej wiosny przyszło zagrać u siebie. Orzeł Ryczów był faworytem, ale widać było, że dla podopiecznych Grzegorza Patera to z kolei dopiero pierwszy mecz w tej rundzie. Orzeł wzbijał się, próbował momentami szybować, niemniej o polowaniu nie mogło być mowy. W pierwszej połowie Jutrzenka była zespołem lepszym, Maciej Balawender, Mateusz Majcherczyk i Beniamin Jeż zdominowali środek pola, dobrze spisywali się obaj wahadłowi i goście
nie mogli rozwinąć skrzydeł. Jedynym, który skutecznie tego próbował był lewy obrońca Patryk Kura, ale w pojedynkę niewiele mógł zdziałać. Po przerwie wszystko co najważniejsze w tych zawodach wydarzyło się w 59. minucie, gdy po wznowieniu gry wrzutem z autu przez Mikołaja Jeża piłkę przed polem karnym przejął Majcherczyk i kapitalnym wolejem ulokował piłkę pod poprzeczką. Po chwili tylko przytomność Jakuba Kuliga uchroniła zespół Orła od straty drugiego gola. Potem przeważali goście, dwukrotnie bardzo dobrze interweniował Dariusz Maciejowski, raz Piotr Gołdowski posłał piłkę obok słupka. Przed Jutrzenką teraz kluczowe mecze z Pcimianką, LKS Jawiszowice i Dalinem, jeśli je wygra, to może myśleć o "ósemce".

Nadzieja umiera ostatnia

MKS Trzebinia-Siersza - Słomniczanka 3-1 (2-0)
1-0 Kurek 27
2-0 Kowalik 45
3-0 Zybiński 60
3-1 Kozieł 83
TRZEBINIA: Wróbel - Martyniak, Górka, Kalinowski (65 Szczurek), Sochacki (60 Węgorek), Zybiński, Grzyb (85 Baran), Barczyk, Gałka (75 Garlacz) - Kurek, Kowalik.
SŁOMNICZANKA: Widawski - Filipek (80 Jurzec), Michalec, Matyja, Broda (46 Oliveira), Ochman, Ł. Feret (80 Grudnik), M. Feret (46 Kosakowski), Kasza, Handzlik, Kozieł.

Piłkarze MKS Trzebinia mają bardzo trudną sytuację, ale chcą zrobić wszystko, by powalczyć o utrzymanie. Z tego względu mecz ze Słomniczanką był dla dla podopiecznych Wojciecha Skrzypka kluczowy. Zwycięstwo daje nadzieję, że niedawny trzecioligowiec zachowa miejsce w IV lidze. Najpierw błysnął Szymon Kurek, który zwykle grał jako obrońca, ale tym razem niczym rasowy snajper wyszedł do zagrania z głębi pola i zrobił to, co trzeba. Tuż przed przerwą drugą asystę zapisał na koncie Adrian Zybiński, a piłkę do siatki wpakował Michał Kowalik. Gdy w 60. minucie Zybiński sam wpisał się na listę strzelców, wiadomo było, że trzy punkty zostaną w Trzebini.
Gościom na osłodę pozostał gol honorowy i gratulacje za niezły występ, bo prawda jest taka, że to podopieczni Mateusza Misia dyktowali tego dnia warunki na boisku, ale byli na bakier ze skutecznością. W przeciwieństwie do rywala.

Popis byłych ligowców

Clepardia Kraków - Beskid Andrychów 0-5 (0-1)
0-1 Ceglarz 2
0-2 Karcz 48
0-3 Ceglarz 60
0-4 Karcz 82
0-5 Ceglarz 87
Sędziował Dawid Gaździak. Żółta kartka Wójcik (C). Widzów 100.
CLEPARDIA: Napieralski - Bosak, Ochoński, Kupiec, Wisowski (80 Sendecki) - Błasiak (75 Jalama), Suwała (46 Dziób), Wójcik, Krok (65 Pokojski) - Sadowski, Srgsyan.
BESKID: Zaremba - Kaczmarczyk, Kapera, Tylek, Tatarczyk - Kantyka (68 Koczur), Nagi, Karcz, Drabik (75 Kopytko) - Lewandowski (56 Mizera), Ceglarz.

Eryk Ceglarz i Kamil Karcz terminowali w Cracovii, a później trafiali do klubów głównie trzecioligowych. Teraz są liderami Beskidu Andrychów i dali popis gry w starciu z Clepardią. Bardzo dynamiczny Ceglarz otrzymawszy podanie od Karcza błyskawicznie wyprowadził Beskid na prowadzenie. Utrzymało się ono do przerwy, bo choć Beskid był piłkarsko lepszy, to gospodarze grali niezwykle ambitnie, mimo że trzon ich kadry stanowią młodzieżowcy. Po zmianie stron bardzo ładnym uderzeniem popisał się Karcz i od tego momentu przewaga gości była już bezdyskusyjna.

Monsuru strzela i pudłuje
Wiślanka Grabie - Wiślanie Jaśkowice 0-1 (0-0)
0-1 Monsuru 66
WIŚLANKA: Kobyłka - Lipowiecki, Żakieta, Gruszkowski, Bienias, Serafin, Kubic, Steinhoff, Nowak, Cygnarowicz, Gnap oraz Jaworski, Drabik, Pilch, Waś, Panek.
WIŚLANIE: Ropek - Gogola, Lewiński, Dynarek, Morawski, Tetych, Żaba, Ochman, Balcer, Monsuru, Seweryn.

W tym meczu było wszystko, czego kibic oczekuje od zawodów na poziomie IV ligi. Piłkarze obu drużyn sporo walczyli, wiele biegali, było sporo emocji i ładny gol. Faworyzowani Wiślanie mieli więcej z gry, lepiej organizowali swoje akcje, ale nie mieli szczęścia pod bramką rywala, łącznie z tym, że ich as atutowy Adisa Monsuru nie wykorzystał w 45. minucie rzutu karnego. Swoje jednak zrobił, gdy w 66. minucie wyszedł sam na sam z bramkarzem i posłał piłkę do siatki. Cały trud przyjezdnych mógł pójść na marne, ale w 90. minucie piłka po dośrodkowaniu Panka i strzale Drabika odbiła się od poprzeczki.

(pan)

Chłopcy na sto dwa!
Sokół Kocmyrzów – Wieczysta Kraków 0-7 (0-3)
0-1 Jankowski 3 
0-2 Jankowski 14
0-3 Miśak 34
0-4 Peszko 54
0-5 Jankowski 63
0-6 Peszko 70
0-7 Linca 87
Sędziował Mateusz Pytel. Żółte kartki: Stiepankow, Assinor. Widzów 300.
SOKÓŁ: Sendorek - Pasionek, Brak (66 Stiepankow), Orłowski, Guja, Gaweł (82 Kurnik) - Zdebski (66 Hałat), Pietrzyk, Romuzga (28 Targosz), Wiewióra (75 Filo) - Assinor.
WIECZYSTA: Plewka - Burliga, Kołodziej, Jampich (52 Porębski), Kumah (52 Guzik) - Moulin, Gamrot (65 Bąk), Hebel - Peszko (79 Linca), Jankowski, Miśak (65, Pietras).

SKRÓT MECZU SOKÓŁ - WIECZYSTA

Na boisku w Kocmyrzowie wszystko rozegrało się wedle spodziewanego schematu – stosunkowo szybko (tym razem po kwadransie) zdecydowany faworyt prowadził różnicą dwóch goli i niewiadomą były już tylko rozmiary przegranej ekipy gospodarzy. Skończyło się na 7-bramkowym niepowodzeniu, co i tak nie jest jakimś koszmarnym rezultatem, biorąc pod uwagę wszystko to, co dzieli oba zespoły.
I choć, w tym spotkaniu, zerowy dorobek punktowy z pewnością zakładano w kocmyrzowskiej ekipie, to teraz można się pocieszać, że najgorsze (w sensie konfrontacji z liderem) już za Sokołem. Bo też sytuacja w tabeli zrobiła się cokolwiek ciężka – granica bezpieczeństwa w tabeli niebezpiecznie się zbliżyła. Ale (nie licząc gry w Wieczystą) nie może być inaczej, skoro w dwóch poprzednich wiosennych występach dopisano sobie raptem tylko jedno „oczko”…
Krakowianie z kolei zrobili swoje i teraz mogą powiedzieć, iż są „facetami na sto dwa”. Tyle bowiem bramek mają w dorobku po wizycie w Kocmyrzowie. A setne trafienie było autorstwa Jankowskiego, który spokojnie wykończył akcję Peszki. Przy okazji kompletując tzw. hat-tricka.
Była też „kołyska” (po pierwszym golu, akurat po pierwszej meczowej akcji gości) dla Burligi, który po raz drugi został ojcem. Ponadto – biorąc choćby pod uwagę możliwości Sokoła – trudno mówić o absencjach Majewskiego i Guerriera, jako o osłabieniu zespołu przyjezdnych.

(bat)

JAKO 4. LIGA. GRUPA ZACHODNIA

Sobota, 26 marca:
Chełmek – Unia Oświęcim 0-1
Tempo Białka – Jawiszowice 1-1
Niedziela, 27 marca:
Garbarnia II – Dalin Myślenice 1-3
TS Węgrzce - Pcimianka 0-3 w.o.

JAKO 4. LIGA. GRUPA WSCHODNIA

Sobota, 26 marca:
Bruk-Bet Termalica II Nieciecza – Skalnik Kamionka Wielka 2-0
Sokół Słopnice – Tarnovia 3-1
Metal Tarnów – Wolania Wola Rzędzińska 0-1
Radłovia – Okocimski Brzesko 0-1

Niedziela, 27 marca:
Watra Białka Tatrzańska – Jarmuta Szczawnica 2-1
Bocheński – Lubań Maniowy 1-2
Limanovia – Kolejarz Stróże 2-0

Wielkie emocje w końcówce
Wierchy Rabka – Poprad Muszyna 1-1 (1-1)
0-1 Tokarz 15
1-1 Pazurkiewicz 45 (k)
Sędziował Robert Marciniak. Żółte kartki: Dara (2), Dudek, Majeran – Orzechowski, Szczepański.
Czerwone kartki: Dara (Wierchy, 87, za drugą żółtą), Pazurkiewicz (Wierchy, po meczu), Świerzbiński (trener).
WIERCHY: Zhuk – Witek (70 Misiura), Jeziorski, Dara, Kęska (82 Czubin), Dudek, Pazurkiewicz, Kościelniak, Majeran, Bartos, Florek.
POPRAD: D. Bomba – Kaczyński, Szczepanik, Janur, Podgórniak, Tokarz, Dyląg, Orzechowski (61 Janik), Oleksy, Szczepański, T. Bomba.

Mecz w Rabce pomiędzy dwoma zespołami walczącymi o miejsce w najlepszej ósemce pokazał, że obie zasługują na to, by w nowym sezonie IV liga była w obu uzdrowiskowych miasteczkach. Gra toczyła się w szybkim tempie, było sporo sytuacji i ładnych akcji. Po kwadransie prawą stroną boiska szarżował Tokarz, wydawało się, że będzie podawał do lepiej ustawionych kolegów, ale kropnął pod poprzeczkę z ostrego kąta i bramkarz Wierchów nie miał żadnych szans. Gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się skromnym prowadzeniem gości, w polu karnym padł Bartos, a Pazurkiewicz z karnego doprowadził do wyrównania. Po zmianie stron najpierw dwie okazje dla miejscowych miał Majeran, raz piłka po jego strzale odbiła się od poprzeczki. Później zaatakowali gracze Popradu i gdyby nie bramkarz Wierchów (obronił rzut karny w 90. minucie!) wyjechaliby z Rabki z kompletem punktów.

Do jednej bramki
Glinik Gorlice - Dunajec Zakliczyn 5-0 (2-0)
1-0 Rząca 3
2-0 Kusiak 16
3-0 Kukla 46
4-0 Śliwa 67
5-0 Śliwa 75
Sędziował Dominik Hebda. Widzów 500.
GLINIK: Harwat - Rząca, Krzysztoń, Dąbrowski, Drąg, Piotrowski, Kukla, Kusiak, Kuliga, Ogrodnik, Śliwa oraz Czochór, Myśliwy, Rąpała, Mituś, Gryboś.
DUNAJEC: Grzesicki - Gwiżdż, Pawłowski, Kusiak, M. Wójcik, A. Wójcik, Wzorek, Socha, K. Wójcik, Kiełbasa, Smółka oraz Wagner, Kołacz, Potępa, Czuba, Świerkosz.

Tomasz Wacek długo terminował pod skrzydłami trenera Wojciecha Stawowego. To, że futbol ma być ładny i skuteczny ma w genach. Glinik, pod jego wodzą, podejmował Dunajec Zakliczyn i uszczęśliwił licznie zgromadzoną publiczność wygrywając 5-0. W 3. minucie miejscowi przeprowadzili składną akcję, po której Rząca z bliska posłał piłkę do bramki. Goście mogli w tym meczu tylko się bronić i liczyć na cud, ten jednak się nie zdarzył, bowiem po kwadransie i golu Kusiaka stało się jasne, kto wygra. Zaraz po zmianie stron Kukla dopadł do wybitej przez rywala piłki i strzałem zza linii pola karnego pokonał bramkarza. Trener Wacek zdecydował, że da szansę młodzieży i ta z niej skorzystała. Śliwa najpierw przerzucił piłkę nad bramkarzem, a kilkanaście minut później wykorzystał sytuację sam na sam.
(pan)

Aktualizacja 27.03.2022 18:25


Mateusz Majcherczyk z Jutrzenki strzelił filmowego gola