Wieczysta Kraków - Poprad Muszyna 3-0 (0-0)
1-0 Szewczyk 48
2-0 Majewski 65
3-0 Majewski 80
Sędziowali: Tomasz Musiał - Jakub Ślusarski i Tomasz Chajdecki; sędzia techniczny: Paweł Gądek.
WIECZYSTA: Miśkiewicz – Frańczak (83 Krasuski), Michalski, Jurkowski, Guzik – Gamrot, Pietras, Majewski – Kumah (83 Madejski), Szewczyk (78 Bąk), Peszko. Trener: Rafał Jędrszczyk.
POPRAD: D. Bomba – Matras, Szczepanik, Baran, Smoleń – T. Bomba (65 Szeliga), Szczepański (82 Stróżyk), Dyląg (65 Janur), Gruca – Korzym (82 Kuzera), Orzechowski (64 Wąchała). Trener: Robert Kubiela.
Sławomir Peszko tym razem nie złożył autografu na liście snajperów. Za to Radosław Majewski uczynił to podwójnie, rozwijając temat rzucony przez Krzysztofa Szewczyka. Do przerwy jeszcze były wątpliwości. Po zmianie stron już żadnych. Wieczysta wzięła górę nad Popradem, co zresztą powszechnie przewidywano.
Ale przez pierwsze trzy kwadranse nie wszystko było oczywiste. Przedmeczowa zapowiedź prezesa Stanisława Sułkowskiego, że Poprad nie sprzeda łatwo skóry, jak najbardziej sprawdzała się. Muszynianie zaproponowali walkę toczoną na równorzędnych warunkach. A nawet szybko chcieli je narzucić.
W akcji ze znaczącym udziałem Szymona Grucy w ostatniej chwili zablokowano strzał Macieja Korzyma, który znalazł się o kilka metrów przed bramką Michała Miśkiewicza. To było ze strony Popradu hasło, że Wieczystej wcale nie pójdzie lekko, łatwo i przyjemnie, choć zdecydowana większość trybun chciała tego od razu.
Akcenty stawiane przez obie strony rozkładały się w tej fazie meczu równo. Wedle reguły „cios za cios”. Daniel Bomba poradził sobie ze strzałem Majewskiego z wolnego. Pod przeciwną bramką został uprzedzony Paweł Szczepanik. Dośrodkowanie od Adriana Frańczaka mógł zamienić na gola Peszko, w dogodnej sytuacji „główkował” niecelnie.
W bramce Wieczystej znów znalazł zatrudnienie Miśkiewicz. To samo nie spotkało D. Bomby, Peszko uderzył za wysoko. Inaczej było w chwili, gdy z wolnego przymierzył Majewski, golkiper Popradu interweniował pewnie. Po lobowaniu piłki przez Kacpra Smolenia trochę problemów miał Miśkiewicz. Miałby i jego vis-a-vis Bomba, gdyby przy szukaniu szczęścia przez Majewskiego w tzw. długim rogu bramki piłka nie przeszła tuż obok słupka.
Już w przedłużonym czasie gry Majewski nie uwolnił się spod troskliwej opieki obrońców Popradu, strzał został zneutralizowany. Natomiast pod przeciwną bramką trzeba byłoby bić na alarm, gdyby po szybkiej kontrakcji Gruca zamiast oddania niegroźnego strzału poszukał dobrze ustawionych partnerów, co byłoby wyborem lepszej opcji.
Nie ulega kwestii, że najjśniejszą postacią tej części widowiska był arbiter Tomasz Musiał. Zgodnie z referencjami sędziował na międzynarodowym poziomie. Zresztą trzymał wysoki standard od pierwszej do ostatniej sekundy widowiska, które po zmianie stron przybrało diametralnie inny charakter od poprzedniego. Wieczysta bezwględnie podyktowała swoje warunki, a odczuwający trudy ciężkiego i długiego sezonu Poprad nie był w stanie temu sprostać.
Zdecydowane zintensyfikowanie akcji przez faworyta odniosło skutek wkrótce po zmianie stron. Spod kornerowej chorągiewki zacentrował Majewski, z bliskiej odległości wepchnął piłkę do siatki Szewczyk. Sprytnie, sposobem, podobnie jak uczynił to kiedyś jeszcze w barwach Garbarni, gdy przesądzał o zwycięstwie nad rezerwami poznańskiego Lecha… Ten gol zwiastował, że od tej chwili trwać będzie wyłącznie ruch jednokierunkowy. Zbiornik Wieczystej wciąż był pełny, w baku Popradu z każdą minutą było coraz mniej paliwa.
Na 2-0 podwyższył Majewski ostrym strzałem z woleja, po energicznej szarży Frańczaka prawą flanką. Wieczysta chciała jeszcze więcej. Po błyskawicznej kontrze blisko celu uderzał Majewski. Wydawało się, że na listę wreszcie wpisze się Peszko. Idealną asystą popisał się Jakub Bąk, nadbiegający Peszko pięknie ułożył stopę. Aż za pięknie, piłka uderzyła w wewnętrzną krawędź poprzeczki… Peszko koniecznie chciał trafić do siatki jeszcze w kilku innych sytuacjach, bezskutecznie. Każdy piłkarz przeklina takie mecze, że jak ma nie wpaść, to nie wpadnie…
Pieczęć na efektownym sukcesie Wieczystej przybił więc niezawodny Majewski, poza Musiałem absolutnie najlepszy na boisku. Uderzył z dystansu chytrze, a piłka sprawiła psikusa Bombie, który we wszystkich innych sytuacjach spisywał się nienagannie. Podobnie jak koledzy z drużyny przegrał wprawdzie, ale z honorem.
Zwycięzca finału otrzymał 50 tys. zł (40 z PZPN i 10 z MZPN), a finalista 15 tys. zł (10+5). Wręczanie pucharów przypadło nowemu prezesowi Małopolskiego Związku Piłki Nożnej, red. Ryszardowi Kołtunowi w towarzystwie Zdzisława Kapki i Piotra Skrobowskiego, kiedyś świetnych piłkarzy a teraz działaczy. W gronie obserwatorów widowiska dostrzegliśmy m.in. duszpasterza diecezjalnego sportowców ks. Łukasza Nizię, Dominika Kubika, Władysława Łacha, Piotra Kocąba, Stanisława Wachowskiego, Marka Ostręgę i oczywiście Andrzeja Tureckiego, dziś prezesa Wieczystej. Był obecny poprzedni prezes Artur Cybulski w towarzystwie zasłużonego działacza Jacka Ścigalskiego i wielu innych. W tym oczywiście pani Grażynka, skoro bez jej spontanicznego dopingu żaden mecz Wieczystej nie może się odbyć…
Pokaz rac i demonstracja szalonej radości spięły klamrą ten dzień świąteczny zasłużonego klubu. Wieczysta wkroczyła w pucharach do ogólnopolskiej rywalizacji, serdeczne gratulacje.
JERZY CIERPIATKA
Zdjęcia: Andrzej Godny