Kadencja wydłużona "co nieco"...
rk | 2021-03-04 23:02:51

Przedstawiamy sylwetkę Józefa Małeckiego, prezesa KKS Prokocim.
 FUTBOL MAŁOPOLSKI - miesięcznik informacyjny Małopolskiego ZPN, nr 1-2/2021 

Także z chwalebnego wykazu wynikają niespodziewane obowiązki. Wertując listę prezesów Klubu Sportowego Kolejarz-Prokocim, który w tym roku świętować będzie dostojny jubileusz stulecia, zauważyłem brak jednego imienia. Sprawa była stara, dotyczyła jeszcze międzywojnia, tym bardziej warto było poświęcić trochę wysiłku. Trzecim z kolei sternikiem zasłużonego klubu był obywatel Palimączyński. Czy wywodził się z rodziny szlacheckiej? To prawdopodobne, choć pewności nie ma. Natomiast nie budziło wątpliwości wykształcenie (inżynier), wysoka pozycja zawodowa (kierownik parowozowni w Krakowie-Płaszowie) też nie podlegała dyskusji. Pochwalę się, grzebiąc w archiwalnych zapiskach znalazłem brakujący segment metryki. Inżynier Palimączyński miał na imię Józef, warto tę korektę, a raczej uzupełnienie, uwzględnić w szykowanej monografii jubileuszowej.

Zróżnicowany staż

Co ponadto wynikało z lektury listy prezesów Kolejarza-Prokocim? Ano zróżnicowany staż pracy na najważniejszym stanowisku klubowym. Chronologicznie rzecz ujmując: Antoni Slatnik (1921-1925), Stanisław Leśniak (1925-1932), Józef Palimączyński (1932-1939), Jan Czuła (1945-1946), Jan Kramarz (1946-1958), Edward Gąstoł (1958-1962), Józef Czekaj (1964-1971), Mieczysław Konieczny (1971-1973), Wiesław Aniserowicz (1973-1976), Karol Rzemiński ((1976-1980), Antoni Andrzejczak (1980-1983), Andrzej Janusz (1983-1987), Zbigniew Zemanek (1987-1991), Franciszek Kostrzewa (1991-1998), Zbigniew Lach (1998-2002). Każdy z nich, na bazie dobrych intencji, doświadczenia, umiejętności wnosił znaczący wkład w rozwój klubu. Gołym okiem widać, że rejestr nie jest kompletny, brakuje w nim ostatniej pozycji. Last but not least… Bowiem Józef Małecki piastuje zaszczytny urząd od roku 2002. Za rok upłyną więc równe dwie dekady. Nikt z poprzedników nawet nie zbliżył się do połowy tego czasokresu…

Strzał w „dziesiątkę”

Rodzice Józefa Małeckiego urodzili się w Niemczech, stamtąd przenieśli się do Francji. Hasło „za chlebem” było obecne przed wojną w wielu polskich rodzinach. Na ów kawałek chleba trzeba było, niekiedy na obczyźnie, ciężko zapracować. Ojciec (rocznik 1910) pracował jako górnik w okolicach Lille. Tę harówkę kontynuował od 1946 już w Polsce, dokąd państwo Małeccy wrócili jako repatrianci. Miejscem pracy Małeckiego seniora w Bytomiu była kopalnia Rozbark. Później, do końca życia, lokalizację stanowiło Olesno Śląskie. Tam w 1950 przyszedł na świat Józef Małecki. W Olesnie ukończył szkołę podstawową i liceum, jako kierunek studiów wybrał odlewnictwo na krakowskiej AGH. Jeszcze przed obroną pracy dyplomowej znalazł się na rocznej praktyce w austriackim Linzu. Nazwa Voestalpine kojarzy się od dawna z miejscowym kombinatem metalurgicznym. Z kolei SK VÖEST Linz z późniejszymi modyfikacjami to nazwa znanego klubu piłkarskiego, również rywala krakowskiej Wisły w Pucharze Lata. 

Dokąd do pracy? W Hucie im. Lenina było mało ciekawie, ale kolejny strzał okazał się strzałem ostatnim, a co ważniejsze w sam środek tarczy. To były Polskie Koleje Państwowe. W PKP stopniowo pokonywał kolejne szczeble, awansował m.in. na naczelnika, a nawet na dyrektora ds. finansowych. To wymagało podołania obowiązkom dokształcania się. Studia podyplomowe ukończył w dwóch różnych miejscach: na Politechnice Śląskiej w Katowicach i Wyższej Szkole Ekonomicznej (obecnie Akademii Ekonomicznej) w Krakowie. Słowem, był bardzo wszechstronnie przygotowany do nader odpowiedzialnych zadań.

Długoletni mariaż

O personalnej unii Prokocimia z PKP wiadomo od dawna. Wątek prokocimskich rodowodów przewijał się także w życiorysach bardzo znanych piłkarzy kiedyś związanych z KKS, m.in. wielokrotnego reprezentanta Polski w barwach Wisły - Stanisława Flanka. Józef Małecki, z racji pracy na kolei, też odnalazł swą drogę do Kolejarza. Do władz klubowych, na stanowisko wiceprezesa ds. gospodarczych, trafił z początkiem lat 90. ubiegłego wieku z inspiracji ówczesnego sternika klubu, Franciszka Kostrzewy, również znaczącej persony w kolejarskich strukturach. 

Gdy po dwóch kadencjach prezesa Kostrzewę zastąpił Zbigniew Lach (wychowanek Kolejarza- Prokocim, przez wiele sezonów bramkostrzelny napastnik Wisły, teraz prezes honorowy KKS i równocześnie wiceprezes Małopolskiego ZPN), Józef Małecki został wiceprezesem ds. finansowych. To była uwertura do kolejnego wyzwania. Podjął je w roku 2002, gdy stanął na czele nowego zarządu Prokocimia. Jeszcze nie wiedział jak długi to będzie mariaż, tak jak jeszcze nie wie kiedy się on skończy. Poza świadomością, że kadencja potrwa do stycznia-lutego 2023. I że warto w tym okresie znaleźć właściwego kandydata do przejęcia pałeczki. W tej materii nie może być mowy o improwizacji.

Bezcenny kompromis

Zapewne każdy klub wchodzi czasem w niebezpieczny zakręt. Jeszcze w 1993 starania o odzyskanie terenów w Parku Jerzmanowskim podjęła Polska Prowincja Zakonu Św. Augustyna, co stało na bakier z interesem społecznym, czyli w tym przypadku z wychowawczą rolą sportu, a zwłaszcza systematycznym dawaniem szansy młodzieży. Kolejarz-Prokocim wielekroć potwierdzał, że należycie rozumie pełnienie tej trudnej misji, ale na znalezienie kompromisu satysfakcjonującego obie strony trzeba było poczekać kilka ładnych lat. Najważniejsze jednak, że ów kompromis został osiągnięty, co dowodziło mądrości tudzież dobrej woli obu stron. Prezes Małecki stawia akcent właśnie na tę przesłankę. Konflikt był niewątpliwie niebezpieczny, wręcz stawiał przyszłość klubu w kategoriach „być albo nie być”, niemniej zakończył się pozytywnym epilogiem. Podpisana ugoda przyznaje Kolejarzowi-Prokocim prawo do korzystania z terenów do 2037.

Ludzie życzliwi

Zmiana struktury prawnej obiektu bez wątpienia stanowi jeden z kluczowych momentów prac zarządu sprawnie kierowanego przez Józefa Małeckiego. Inną nader ważną kwestią jest zdecydowana poprawa pod względem infrastrukturalnym. To już nie jest skromny stan posiadania, ale coraz efektowniej prezentujący się obiekt służący nie tylko klubowi, bo i przecież okolicznej młodzieży. Przykładowo, w maju tego roku przybędzie klubowi sztuczne oświetlenie. 

Władze Klubu Sportowego Kolejarz-Prokocim nie kryją wdzięczności wobec życzliwej postawy prowincjała o. Jana Biernata, a także Prowicjała Augustianów w Polsce, o. Wiesława Dawidowskiego. Bardzo istotne przy tym, że bardzo dobrze układają się relacje z Miastem. Życzliwie patrzy na zasłużony klub Prezydent Miasta Krakowa, prof. Jacek Majchrowski, służy konkretną pomocą i wsparciem dyrektor Zarządu Infrastruktury Sportowej, Krzysztof Kowal. Pół żartem, pół serio, chyba jednak bardziej to drugie, prezes Małecki uważa radną Grażynę Fijałkowską (swoją drogą zasiadającą w zarządzie Kolejarza-Prokocim) za najlepszą w mieście lobbystkę interesów klubu. Do pomocy w rozwiązywaniu problemów Kolejarza-Prokocim pozytywnie odnosi się przewodniczący Rady Dzielnicy XII Zbigniew Kożuch. Za sprawy gospodarcze odpowiada wiceprezes Bogusław Bułat, prywatnie prowadzący z powodzeniem duży zakład samochodowy. No i - znów last but not least - nie wolno zapomnieć o mec. Andrzeju Tarnawskim. Ten znakomity prawnik położył trwałe fundamenty pod osiągnięcie kompromisu w jakże trudnych negocjacjach o teren. Klub zawsze można liczyć na pomoc ze strony mecenasa, bo przecież Kolejarz-Prokocim to właśnie od zawsze ukochany klub Tarnawskiego…

Ulubieńcy

Na jaki poziom sportowy stać seniorów Kolejarza-Prokocim? Prezes Małecki, zresztą nie tylko w tej kwestii, jest realistą. Gra na poziomie „okręgówki” jest adekwatna do możliwości klubu. A IV liga? Jeśli już, byłoby to apogeum. Ważne, aby czasem dochodziło do tak nadzwyczajnych wydarzeń jak mecze z rosnącą w potęgę Wieczystą. Jeden z nich zakończył się remisem 1-1, uratowanym przez rywali w dramatycznej końcówce spotkania. W drugiej rywalizacji, tej jesiennej, Prokocim wprawdzie uległ 1-3, ale z honorem. I też na finiszu. A zgromadzeni widzowie zapewnili znakomitą frekwencję. 

Natomiast jak najmniej życzyć sobie takich scen, a najlepiej w ogóle sobie nie życzyć, jak podczas meczu z rezerwą Hutnika. Ze względu na fatalne warunki atmosferyczne do takiego spotkania nie powinien dopuścić arbiter. I naprawdę byłoby wskazane, aby sędziowie przy podejmowaniu nader istotnych decyzji łaskawie uwzględniali przesłankę, iż za zdewastowaną murawę gospodarz będzie musiał słono zapłacić…

Ulubionym piłkarzem prezesa Małeckiego jest bez wątpienia Robert Łozynyk. Prawdziwy wzór przywiązania do barw klubowych, grający tylko i wyłącznie w Kolejarzu-Prokocim przez trzy dekady. Bagatela…  Zaś obecnymi pupilami prezesa pozostają kapitan drużyny Patryk Stankiewicz, Karol Sierant i Kamil Kucabiński.  

Wielbiciel Sikorowskiego

Nie samym sportem człowiek żyje…  Gdy jeszcze przed pandemią obiekty kulturalne były normalnie otwarte, nie było mowy, aby co najmniej raz w miesiącu państwo Małeccy nie przejawiali aktywności w sferach artystycznych. Zresztą wielogatunkowo. Teatr, opera, kabaret, muzyka pop… Czy prezes ma jakiegoś szczególnie ulubionego wykonawcę? Tak, to Andrzej Sikorowski i jego „Pod Budą”. - Śpiewam sobie w domu piosenki Sikorowskiego i chyba mi nieźle idzie… - żartuje. Hm, tak się składa, że obu panów łączy umiłowanie akurat sportu. Jak powszechnie wiadomo, „Malina” też nie zwykł przegapić żadnej ważnej imprezy z tej „branży”…

Ale na centralnym planie zawsze musi być dom. Małżonka Elżbieta oprócz prowadzenia gospodarstwa pomaga synowi w prowadzeniu hurtowni obuwia. Łukasz (rocznik 1977) był kiedyś znaczącym piłkarzem Kolejarza-Prokocim, teraz udziela się w drużynie oldbojów. Z kolei córka Agata jest przewodnikiem turystycznym dla grup obcojęzycznych. Dzieci solidarnie podzieliły się obowiązkiem uszczęśliwienia swych rodziców czworgiem wnucząt.

Puenta postawiona przez życie

Wkrótce po bezpośredniej rozmowie w obiekcie klubowym chciałem dopytać Józefa Małeckiego telefonicznie o kilka dodatkowych kwestii. - Musimy to przełożyć na jutro, teraz nie dam rady. Wyszła nagła sprawa - usłyszałem w słuchawce. 

Okazało się, że po obfitych opadach marznącego deszczu ze śniegiem zaległ on na kopule balonowej powłoki, co groziło nieobliczalnymi skutkami, wręcz katastrofą budowlaną. Trener Kolejarza-Prokocim, a jednocześnie gospodarz obiektu Robert Oczkoś w trybie absolutnie alarmowym wysłał wiadomość z prośbą o pomoc. Natychmiastowa reakcja wolontariuszy była jak najbardziej wskazana. Przy balonowej hali szybko pojawiło się ponad 30 chętnych, od orlika do oldboja, trenerzy, członkowie Zarządu oraz rodzice, którzy wspólnie pracowali w pocie czoła od 13 do 19. Warto było, niebezpieczeństwo zostało zażegnane. 

- Szczególnie w takich ekstremalnych sytuacjach utwierdza się człowiek w przekonaniu jak wartościowych ludzi Kolejarz-Prokocim ma wokół. Żadnego przymusu niby nie było, a jednak… - nie ukrywa satysfakcji prezes Małecki.

Za łopatę brał się każdy, bez względu na wiek i na funkcje…

JERZY CIERPIATKA
 FUTBOL MAŁOPOLSKI - miesięcznik informacyjny Małopolskiego ZPN, nr 1-2/2021