UEFA Regions' Cup: Małopolska odpadła po dramatycznym meczu
info_foto
ango | 2013-06-13 06:19:41

W rewanżowym meczu UEFA Regions' Cup o prymat w makroregionie południowo-wschodnim amatorska reprezentacja Podkarpacia uległa w Ropczycach Małopolsce 2-3.

Podkarpacki ZPN - Małopolski ZPN 2-3 (1-0)

1-0 Buczek 45, karny
2-0 Buczek 47, karny
2-1 Nawrot 55, karny
2-2 Komorek 70
2-3 Zając 85
Sędziowali: Piotr Burak oraz Paweł Tucki i Marcin Kluk (Zamość). Żółte kartki: Broda, Brocki, Staroń, Daniel - Gamrot, Czajka, Pietras. Widzów 100.
W pierwszym meczu 2-0 dla Podkarpacia i jego awans.

PODKARPACIE: Daniel - Kardyś, Załucki, Czopko, Grzesiak (44 Broda), Raba (44 Munia, 88 Sedlaczek), Skała, Wolański (60 Skiba), Dąbek (63 Staroń), Brocki, Buczek (82 Lech).
MAŁOPOLSKA: Mastalerz (70 Zawada) - Czajka (60 Litewka), Kulewicz, Bienias, Grzywa, Komorek, Pietras, Gamrot (50 Szczytyński), M. Szymoniak (50 Zając), Majcherczyk, Nawrot.

Niekorzystny wynik ubiegłotygodniowej konfrontacji w Myślenicach stawiał Małopolan w nader ciężkim położeniu. Chcąc awansować, podopieczni Jerzego Kowalika i Henryka Szymanowskiego (wspieranych obserwacjami czynionymi przez Krzysztofa Bukalskiego) musieli wygrać rewanż w Ropczycach różnicą dwóch bramek lub jeszcze większą. Zadanie było piekielnie trudne do wykonania. A jednak… Celu wprawdzie nie udało się osiągnąć, ale gospodarze musieli zapłacić słoną cenę strachu o wynik. Mało kto mógł przewidzieć aż tak niesamowity rozwój wydarzeń. A tym bardziej absolutnie dramatyczną końcówkę meczu.

W 7. minucie Nawrot popisał się doskonałym dośrodkowaniem z wolnego i pod bramką Daniela zrobiło się groźnie. Chwilę później efektem pojawienia się Szymoniaka w obrębie „16” był korner. W 14. minucie odpowiedział zaskakującym strzałem Raba, czym sprawił pewien kłopot Mastalerzowi. Bramkarz Małopolski wyłapał piłkę po dalekim uderzeniu Wolańskiego (rzut wolny). W 22. minucie śmiało powinien otworzyć wynik Brocki, jednak w sytuacji „sam na sam” strzelił niecelnie.

Nawrot przypomniał o sobie efektownym uwolnieniem się spod opieki rywala i rzuceniem centry na przedpole, gdzie znajdujący się kilka metrów od bramki Majcherczyk został w ostatniej chwili uprzedzony. Daniel poradził sobie łatwo z uderzeniem Nawrota i sparował piłkę po następnym strzale bezapelacyjnego lidera Małopolan.

W tzw. międzyczasie obok celu posłał piłkę Wolański. Dosłownie sekundy przed gwizdkiem na przerwę i dośrodkowaniu z wolnego Czajka w obrębie „16” zagrał piłkę ręką. Buczek wykorzystał rzut karny i Podkarpacie było jeszcze bliższe awansu. Jakość gry reprezentacji MZPN w tej fazie meczu systematycznie pogarszała się, a bez wątpienia najlepiej było w pierwszym kwadransie. Co wcale nie oznacza, że dobrze.

Zaraz po wznowieniu gry gospodarze odskoczyli w kontekście dwumeczu na czterobramkowy dystans. Po sfaulowaniu Dąbka arbiter znów wskazał na „wapno” i ponownie była to słuszna decyzja. Buczek raz jeszcze nie pomylił się na 11. metrze i sprawa awansu wydawała się być przesądzona. Pozory… Oto nagle zaczęły się dziać rzeczy zdumiewające.

Bezpośrednio poprzedziło je dokonanie dwóch równoczesnych zmian w składzie reprezentacji MZPN (Zając i Szczytyński). Danie szansy Zającowi i przydzielenie Nawrotowi obowiązków głównego reżysera było momentami o kluczowym znaczeniu. Pierwszy, co chwila ponawianymi dryblingami, zaczął siać zamęt w defensywie Podkarpacia. Drugi zajął się zaprowadzeniem porządku w linii środkowej i dystrybucją podań. Częstokroć crossowych, dalekich, a przy tym obowiązkowo dokładnych. Dotychczasowy układ sił po prostu runął…

W 55. minucie podopieczni trenera Kowalika zawiązali pierwszorzędną akcją, z wymianą kilku podań. W finalnym stadium w posiadanie piłki wszedł Zając, którego szarża została powstrzymana faulem. Nawrot pewnie podążył wcześniejszym tropem Buczka. Już przy stanie 2-1 groźnie uderzali właśnie Zając i Komorek. Akurat Komorek pokazał się w 70. minucie z kapitalnej strony, kiedy na lewej flance popisowo ograł stopera Czopkę i bezapelacyjnie trafił w tzw. krótki róg.

Impet Małopolski trwał. Za chwilę powinno być jeszcze ciekawiej, bo w polu karnym został sfaulowany Pietras. Czwartej „11” w meczu jednak zabrakło. Arbiter widać uznał, że dyktowanie karnych ewidentnych (jak w trzech poprzednich przypadkach), albo świadoma rezygnacja z zastosowania kary, jest uzależnione od wyniku. Na „tak” tylko wtedy, gdy wynik jest bezpieczny… Ot, takie dodatkowe kryterium, którego jednak nie znajdziecie Państwo w przepisach piłkarskich.

W 85. minucie Zając sprytnie wykorzystał grube nieporozumienie na linii Daniel - Broda i dopełnił formalności. Przy stanie 2-3 zaczęła się gra dosłownie na włosku. Po kornerze Zająca Szczytyński jak najbardziej powinien wywinąć niesamowitą woltę, ale z kilku metrów „główkował” wprost w ręce Daniela. Z kolei kropkę nad „i” na awansie gospodarzy mógł postawić Sedlaczek (względnie Skiba, nie mam pewności).

Gospodarze, włącznie z obecnym na meczu prezesem Podkarpackiego ZPN - Kazimierzem Greniem, mieli całkiem konkretne powody do satysfakcji. Niewątpliwy sukces, abstrahując od półgodzinnego dramatu, tak czy inaczej pozostaje sukcesem. Złożeniu okolicznościowych gratulacji ze strony wiceprezesa Małopolskiego ZPN - Zdzisława Kapki towarzyszyło przekonanie, iż awans do finałowej „czwórki” kojarzyć się musi ze straconą szansą. I zmarnotrawionym czasem, jeszcze w Myślenicach. Wprawdzie styl pogoni za nim w Ropczycach był imponujący, zaś drużyna bez cienia wątpliwości pokazała w rewanżu wysokie morale i umiejętności, lecz…

Tym bardziej szkoda. Ot, co.

Jerzy Cierpiatka

Na zdjęciu: Podkarpacie strzela z karnego bramkę na 1-0. Fot. Bogusław Szczurek