Małopolski ZPN - Podkarpacki ZPN 1-0 (0-0)
1-0 Michał Kowalik 61 (głową)
Sędziowali: Damian Gawęcki oraz Adrian Leszczyński i Kamil Sitarz (Świętokrzyski ZPN). Żółte kartki: Bienias, Majcherczyk, Kuliszewski, Basisty - M. Padiasek, Skiba, Buczek. Trener: Grzegorz Sitek, II trener: Szymon Grabowski.
MAŁOPOLSKA: Banek - Więcek (63 Zawiślan), Mikołajczyk (81 Czubin), Bienias, Silczuk (24 Majcherczyk), Kuliszewski, Kalinowski, Hebda (71 Zawrzykraj), Kowalik, Stanek (44 Wcisło), Biały (89 Basisty). Trener: Krzysztof Szopa, II trener: Piotr Giza.
PODKARPACIE: Krawczyk - D. Skała, M. Padiasek, S. Padiasek, Sobol, M. Skała, Skiba, Laskowski (63 Barszczak), Raba (75 Pałys-Rydzik), Buczek (56 Szymański), Hass (87 Lech).
Reprezentacja Małopolski w bieżącej edycji Regions’ Cup najwyraźniej specjalizuje się w dostarczaniu „gotowców” do piłkarskich thrillerów. W niedawnym rewanżu w Biłgoraju nie brakowało dramatycznych scen (od 0-2 do 3-2 i awans kosztem Lubelskiego ZPN, na dodatek w ostatnim kwadransie… Podobnie było teraz w Brzesku, gdzie na stadionie miejscowego Okocimskiego KS podejmowano Podkarpacie. Futbolowe życie toczyło się bowiem jak na huśtawce nastrojów.
Te do przerwy były po stronie gospodarzy minorowe. Wprawdzie wciąż utrzymywał się stan bezbramkowy, ale w żadnym wypadku nie oddawał rzeczywistego układu sił. Warunki, zwłaszcza w dwóch pierwszych kwadransach, bezwzględnie dyktowało Podkarpacie i samo sobie winne, że zmarnowało kilka doskonałych okazji.
W 5. minucie D. Skała po dynamicznym rajdzie zaadresował podanie do Laskowskiego, ten z woleja uderzył niecelnie. Po kwadransie goście wnieśli apelację od braku podjęcia decyzji przez arbitra. W wersji przyjezdnych w obrębie „16” był pociągany za koszulkę i wreszcie obalony na murawę Laskowski, ale gwizdek milczał. Z wysokości trybun trudno było uznać pretensje Podkarpacia za bezzasadne.
W 18. minucie strata piłki obciążyła konto Silczuka, Buczek podał do Hassa, ten znalazł się oko w oko z Bankiem. I przegrał tę bardzo ważną konfrontację. Za chwilę obok celu strzelał Laskowski, a po nim Hass. To samo wkrótce uczynił Raba, nie korzystając z opcji dogrywania piłki do lepiej ustawionego partnera. Z kolei po strzale głową Hassa (a może jednego z defensorów małopolskich) piłka trafiła w poprzeczkę.
Awantura na linii Bienias - Buczek zakończyła się ukaraniem obu żółtymi kartkami. Więcej szczęścia miał przy ocenie tego zdarzenia napastnik Podkarpacia. Bo mógł wylecieć z boiska.
W 34. minucie wyraźnie niecelny strzał oddał Kowalik, Małopolska wreszcie spowodowała jakieś tam zagrożenie na przedpolu bramki Krawczyka… Już w przedłużonym czasie tej fazy meczu Małopolanie przeprowadzili interesującą akcję, jednak nie sfinalizowaną oddaniem strzału. I to wszystko po stronie „plusów”, ewentualnie…
Za to rywale nie próżnowali. Skiba nie sfinalizował jak należy akcji z udziałem Hassa. Podanie Buczka nie rozerwało szyków obronnych gospodarzy, inaczej byłoby bardzo groźnie ze strony Laskowskiego. W 43. minucie interwencja Bieniasa, który przerwał szarżę D. Skały, została zakwalifikowana jak faul w polu karnym. Piłkę na 11. metrze ustawił Buczek, który w poprzednich edycjach Regions’ Cup śmiało mógł być traktowany jako kat Małopolski. Teraz było zupełnie inaczej. Banek łatwo wyczuł intencje strzelca i łatwo sparował piłkę, na dodatek lecącą na optymalnej wysokości dla bramkarza.
Jak nie idzie, to nie idzie… To samo co Buczek śmiało mógł powiedzieć Hass, który z woleja uderzył tylko w boczną siatkę. Nie ulega kwestii, że długimi okresami wręcz bezradna Małopolska osiągnęła do pauzy znakomity wynik. Odwrotnie Podkarpacie, bo nie zdyskontowało kilku kapitalnych szans.
Po zmianie stron toczyła się jednak całkiem inna rozmowa. Monolog Podkarpacia został zastąpiony dialogiem, bo Małopolska podjęła temat. A nawet potrafiła go twórczo rozwinąć. Poprawa była kolosalna, również pod względem zagospodarowania środka boiska, które w trzech pierwszych kwadransach stanowiło niepodzielną własność Podkarpacia. I zaczęło być bardzo ciekawie pod obiema bramkami.
Najpierw Szymański, świeżo wprowadzony do gry, nie sięgnął na 5. metrze piłki dogrywanej z prawej flanki. Również szarżą prawym skrzydłem odpowiedział Wcisło, i w tym przypadku piłka nie dotarła do adresata. Strefa ataków ze strony gospodarzy pozostała bez zmian po chwili, za to skutek był całkiem inny. Oto bohater meczu w Biłgoraju, Kuliszewski, ograł przeciwnika i oddał mierzone dośrodkowanie do Kowalika. Ten z kilku metrów nieuchronnie uderzył piłkę głową, Krawczyk był bez szans.
Kowalik jest zawodnikiem MKS Trzebinia-Siersza. Z kolei Kuliszewski broni aktualnie barw Wiślan Jaśkowice, wcześniej grał w Garbarni, a jeszcze wcześniej w Termalice Bruk-Bet Nieciecza, ale zaczynał w Nadwiślance Wola Rogowska. Następnie przez kilka sezonów był juniorem Okocimskiego Brzesko, gdzie jak widać przeszedł właściwą edukację.
Banek sparował strzał M. Skały zza „16”. Kuliszewski mógł głową podwoić zaliczkę Małopolan. Pod przeciwną bramką zostało zablokowane uderzenie Skiby, ale to był detal wobec kapitalnej okazji Raby, który przelobował Banka i przy okazji bramkę. Małopolska odpowiedziała omal optymalnym dograniem piłki przez Kuliszewskiego, Wciśle zabrakło centymetrów do zamknięcia sprawy. Ten sam zawodnik nie zamienił na gola podania Czubina.
Na przedpolu Banka w roli ratownika wystąpił Kalinowski. Nad celem „główkował” Skiba. Zaraz po wejściu na boisko Lech dogrywał do Szymańskiego i nieuchronnie padłby gol, gdyby nie desperacka interwencja jednego z małopolskich defensorów, bodaj Kalinowskiego. A już w przedłużonym czasie gry i po kornerze Czubina z bliska „główkował” Wcisło, ale Krawczyk nie dał się zaskoczyć.
Postawę Małopolski w pierwszej połowie trzeba przemilczeć. Za to za grę po pauzie należy się spontaniczny aplauz. Z tą opinią całkowicie zgodził się trener Krzysztof Szopa, który dokonał kilku udanych zmian, choć czasem wymuszonych.
Identycznie ocenili przebieg rywalizacji działacze obu wojewódzkich central związkowych. Ze strony Podkarpacia byli to: wiceprezes Jacek Adamski, trener koordynator Henryk Rożek oraz przedstawiciel Wydziału Młodzieżowego Janusz Szczupak. Małopolski ZPN reprezentowali: prezes Ryszard Niemiec, wiceprezes Zbigniew Lach, przewodniczący Rady Trenerów Michał Królikowski, prezes OZPN Brzesko Mirosław Nieć oraz niżej podpisany.
Losy awansu do finałów ogólnopolskich jak najbardziej stanowią otwartą kwestię. „It's a Long Way to Tipperary”… Za to pewne jest, że znów szczęśliwe okazało się Brzesko. Dzięki wysiłkom obecnych władz Okocimskiego (prezes Maciej Pytka, wiceprezes ds. finansowych: Rafał Zając, wiceprezes ds. organizacyjnych i bezpieczeństwa: Łukasz Baniak, wiceprezes ds. sportowych: Marcin Jurkiewicz, skarbnik: Andrzej Różański) i grona współpracowników do klubu wróciła normalność. Co samo w sobie stanowi ogromny sukces, uwzględniając skalę spustoszeń dokonanych przez nieudolnych poprzedników…
JERZY CIERPIATKA
Fragment meczu w Brzesku. Fot. Rafał Zając