Tak samo jak przed rokiem: Puchar Polski dla Garbarni
info_foto
ango | 2016-06-29 21:38:49

Kalwaria Zebrzydowska znów okazała się szczęśliwa dla Garbarni Kraków. „Brązowi” w zeszłym roku triumfowali w Pucharze Polski na szczeblu Małopolski, wygrywając z Sołą 2-1. 

 Teraz podopieczni Mirosława Hajdy skopiowali tamten wyczyn, znów sięgając po cenne trofeum. Z tą wszakże różnicą, że dziś pokonali Podhale Nowy Targ jeszcze wyraźniej, różnicą dwóch goli.

Garbarnia Kraków - Podhale Nowy Targ 2-0 (0-0) 

1-0 Michał Kitliński 54
2-0 Piotr Ferens 67
Sędziowali dobrze: Michał Fudala oraz Sławomir Pudło i Patryk Świerczek (KS Brzesko). Żółte kartki: Michał Kitliński - Rafał Gadzina.
GARBARNIA: Cabaj - Piszczek, Łukasik, Moskal, Szymonik - Stokłosa (85 Gaudyn), Pietras, Nowak, Kitliński (65 Ferens) - Siedlarz (85 (Kozioł) - Ciesielski (46 Górecki). Trener: Mirosław Hajdo.
PODHALE: Sotnicki - Luberda (70 Duda), Bobak, Urbański, Drobnak - Mroszczak (57 Komorek), Jandura, Mikołajczyk, Pająk (83 Kobylarczyk), Potoniec - Gadzina (70 Jaworsky). Trener: Marek Żołądź.

Już do przerwy przewaga optyczna należała do „Garbarzy”, ale jeszcze nie znalazła odzwierciedlenia w zyskach bramkowych. Można nawet powiedzieć, że to do Podhala należało wypracowanie najgroźniejszej sytuacji,kiedy w 21. minucie piłki zagranej z wolnego w bocznej strefie boiska przez Drobnaka dopadł bodaj Bobak, ale nieznacznie pomylił się. Kilkanaście minut wcześniej zaskakująco z dystansu uderzył Drobnak, interwencja Cabaja była bez zarzutu. Nie zmienia to wcale faktu, że stroną wyraźnie aktywniejszą była Garbarnia. Sprawniej operowała piłką, trzymała kontrolę nad grą, ale z tworzeniem realnych zagrożeń na przedpolu Sotnickiego były problemy.

Stan bezbramkowy stawiał otwartą kwestię kto zagarnie trofeum wycenione na 40 tys. zł z okładem, lecz przebieg drugiej odsłony zasadniczo rozwiał te wątpliwości. Mimo znaczących ubytków w składzie (co zresztą dotyczyło również Podhala) to do Garbarnio zdecydowanie należało dyktowanie warunków. Nowotarżanie byli najbliżsi golowej zdobyczy dopiero wtedy, gdy przygotował im grunt błąd popełniony w środkowej strefie przez jednego z „Garbarzy”. Oko w oko z Cabajem znalazł się Pająk, ale golkiper Garbarni jednoznacznie wygrał tę konfrontację.

Za to pod bramką Sotnickiego co chwila trzeba było bić na alarm. Kilkakrotnie zabrakło precyzji przy adresowaniu tzw. ostatniego podania. Inaczej było w dwóch sytuacjach, które przesądziły o epilogu tyle nieuchronnym, co absolutnie zasłużonym. W 54. minucie lewą flanką pognał Szymonik, który idealnie zagrał wzdłuż bramki do Kitlińskiego. Ten bezapelacyjnie wykonał wyrok. Trzynaście minut później w roli asystenta o kluczowym znaczeniu wystąpił Stokłosa. Reszty dokonał z najbliższej odległości Ferens, który dosłownie chwilę wcześniej zastąpił strzelca pierwszego gola dla zdecydowanie lepszej Garbarni.

W imieniu Małopolskiego Związku Piłki Nożnej uhonorowali obie drużyny: wiceprezesi Zdzisław KapkaTadeusz Kędzior oraz przewodniczący Wydziału Szkolenia - Lucjan Franczak. Były puchary i czeki, opiewające na kwoty naprawdę odczuwalne. No i pozaprotokolarne słowa uznania dla organizatorów z Kalwarii, którzy jak zwykle umieli stanąć na wysokości zadania.

Dzisiejsza wygrana daje „Garbarzom” zasłużoną, choć niepełną satysfakcję za bardzo udany sezon. Wygrali III ligę i zdobyli na szczeblu wojewódzkim Puchar Polski. Natomiast nie ma awansu, a raczej powrotu, do II ligi. O resztę trzeba pytać wnuków Ala Capone’a. On podobno umarł w Ameryce, choć w Poznaniu niektórzy nie wierzą w wersję, że dobre czasy dla gangsterów skończyły się dawno. O ile w ogóle skończyły się…
(JC)



Zdjęcia: Andrzej Godny (MZPN)